12 paź Z Sosnowca przez Mandżurię do Lipna, czyli z pamiętnika nauczyciela
Henryk Bulczyński, kierownik szkoły w Maliszewie w powiecie lipnowskim, urodził się 18 stycznia 1900 roku w Sosnowcu. Był nauczycielem i działaczem społecznym, kontynentalnym podróżnikiem, serdecznym człowiekiem i, niestety, więźniem niemieckich obozów koncentracyjnych.
Jego rodzicami byli Teodozja i Wacław. Ojciec, z wykształcenia inżynier do spraw łączności wyjechał w 1905 roku z rodziną do Tsitsikaru w Mandżurii (obecnie chiński Qiqihar) w związku z budową Kolei Transsyberyjskiej – odcinka linii Wschodniochińskiej. Wcześniej Wacław Bulczyński był Naczelnikiem Stacji Kolejowej w Sosnowcu. Stacja powstała w 1859 roku w ramach połączenia linii Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej i Kolei Górnośląskiej jako stacja graniczna, która z biegiem czasu dała początek miastu Sosnowiec. Okazały, neoklasycystyczny budynek sosnowieckiego dworca wpisany jest dzisiaj w rejestr zabytków województwa śląskiego i uznawany przez miłośników kolei za jeden z piękniejszych dworców w Polsce, i Europie. Prawdopodobnie decyzja o wyjeździe na kraniec kontynentu nie była do końca suwerenną decyzją inżyniera Bulczyńskiego i miała związek z wydarzeniami rewolucyjnymi 1905 roku, tzw. „Republiką Zagłębiowską”, zdławioną jednak po 10 dniach przez carskie władze. Po nagłej śmierci Wacława Bulczyńskiego w 1909 roku, Teodozja wraz z 9-letnim Henrykiem i pozostałą trójką dzieci mogła wrócić z dalekiej Mandżurii w Chinach do zniewolonej jeszcze ojczyzny, do domu w Otwocku.
Henryk Bulczyński kształcił się w Warszawie. Swoją karierę zawodową rozpoczął w 1923 roku. Wkrótce otrzymał zatrudnienie w podlipnowskim Maliszewie, gdzie początkowo był nauczycielem, a później pierwszym kierownikiem nowo wybudowanej drewnianej szkoły, aż do wybuchu II wojny światowej. W Maliszewie dopiero od 1927 roku zaczęły odbywać się regularne zajęcia szkolne, wcześniej od 1918 roku dzieci na naukę czytania i pisania uczęszczały do budynków dworskich udostępnionych przez ówczesnego właściciela majątku – Jerzego Starzyńskiego (stryjecznego brata prezydenta Warszawy). W tym roku Szkoła Podstawowa im. F. Żwirki i St. Wigury w Maliszewie obchodzi 100- lecie swojego istnienia.
Pracując w Maliszewie, Henryk Bulczyński nie ograniczał się tylko do zakresu wykonywania swoich obowiązków zawodowych. Organizował też pozalekcyjne zajęcia dla dzieci, młodzieży i dorosłych, założył m.in. kółko teatralne „Siew”. Integrował w ten sposób niewielką wiejską społeczność, rozbudzał w niej nadzieje i marzenia na lepszą przyszłość, przygotowując mieszkańców Maliszewa i okolic do dalszej edukacji, co nie było powszechne w tamtych czasach. Nauczanie realizowano w czterech, potem pięciu oddziałach przy 2- osobowym zatrudnieniu kadry pedagogicznej. W trzeciej klasie dochodziły takie przedmioty jak historia, geografia, przyroda i religia, a w ostatnich oddziałach nauka trwała 2-3 lata. W wieku 14 lat uczeń nie musiał już uczęszczać do szkoły, potrzebne były ręce do pracy…., zdarzało się, że w rodzinie była jedna para butów na kilkoro rodzeństwa. Mimo to, Henryk Bulczyński z poświęceniem i konsekwencją motywował maliszewską młodzież do kontynuowania nauki. Starsi mieszkańcy wioski z dumą wspominają pomyślne zdanie egzaminów do szkoły policyjnej w Warszawie przez Józefa Chojnickiego, który pracował potem w stołecznej Komendzie Głównej Policji Konnej.
W 1928 roku Henryk Bulczyński ożenił się z Zofią Zaleską, z którą doczekał się trojga dzieci- Haliny, Alicji i Sławomira. Na przedwojennych fotografiach możemy zobaczyć roześmianą rodzinę przed budynkiem drewnianej szkoły czy podczas kąpieli w rzeczce Mień. Wiosną na okolicznych polach zieleniło się zboże , rozkwitały sady, jesienią lasy zapraszały po swe skarby. Nic dziwnego, że rodzina Bulczyńskich pokochała to miejsce. Najczęściej w sierpniu wszyscy celebrowali święto plonów spotykając się we dworze u dziedzica. Jednak i nad Maliszewo nadciągnęły czarne chmury.
Po wybuchu II wojny światowej, 17 października 1939 roku, Henryk Bulczyński, tak jak inni nauczyciele z całego powiatu lipnowskiego (łącznie 72 osoby) został wezwany przez niemieckie władze na zebranie do Lipna, gdzie wszystkich aresztowano i przewieziono do nazistowskich obozów koncentracyjnych. Henrykowi Bulczyńskiemu jako jednemu z 9 ocalałych udało się przeżyć, najpierw KL Dachau, potem KL Mauthausen-Gusen. Obóz Mauthausen- Gusen należał do najcięższych obozów III Rzeszy i znajdował się w pobliżu austriackiego kamieniołomu granitu. Poza Katyniem był miejscem największej eksterminacji polskiej inteligencji w ramach tzw. Intelligenzaktion. Więźniowie pracowali w morderczych warunkach, głównie dźwigając na plecach ogromnych rozmiarów granitowe bloki. Głód i masowe egzekucje nie pozwoliły przeżyć ok.100 tysiącom na 335 tysięcy więzionych tam ludzi. Henryk Bulczyński kilka razy cudem uniknął śmierci – ogromna wola życia, fizyczna wytrzymałość, rozum i opanowanie pomogły mu przetrwać ponad 5 lat w obozie zagłady. Wiosną 1945 roku bardzo schorowany i wycieńczony wrócił do domu. Po rekonwalescencji, już od września 1945 roku ponownie podjął obowiązki kierownika maliszewskiej szkoły, nie rezygnując jednocześnie ze swoich pasji, bo w kilka tygodni wyreżyserował dla mieszkańców Maliszewa spektakl Zaśnij oczko. Po upływie roku przeprowadził się z rodziną do Lipna, gdzie pracował jako podinspektor do spraw oświaty dla dorosłych. W 1951 roku otrzymał dyplom uznania za zasługi w walce z analfabetyzmem w Polsce. Henryk Bulczyński był również oddanym ojcem i dziadkiem. Rodzinne spotkania przy wigilijnym stole u babci Zosi i dziadka Heńka są najpiękniejszym wspomnieniem dla jego wnuczek.
Oprócz pracy zawodowej angażował się w dalszym ciągu w działalność społeczną, będąc przez wiele lat radnym Rady Miejskiej w Lipnie, opiekunem Koła ZBOWiD w Lipnie oraz Miejsc Pamięci Narodowej, członkiem PKPS, TPD, ZNP i LOK. Otrzymał wiele Złotych Honorowych Odznak, Dyplom Przyjaciela Dziecka itd.. W 1973 roku został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, a Rada Miejska w Lipnie uhonorowała go tytułem Zasłużony dla Miasta Lipna.
Henryk Bulczyński był społecznikiem, człowiekiem o wielkim sercu i głębokim rozumieniu potrzeb i problemów innych ludzi. W jego mądrych i wyważonych myślach przenikały się wiedza i doświadczenie, naznaczone traumatycznymi przeżyciami. Nigdy jednak nie był nachalny w przywoływaniu okrutnych wspomnień, skromny w swoich opowieściach o zawodowych dokonaniach, często z dystansem do niewdzięcznej niekiedy, powojennej rzeczywistości. Czy dla tych, którzy go znali, był autorytetem? Być może, ale kiedy zmarł w sierpniu 1987 roku, bardzo szybko zaczęło nam brakować jego mądrego spojrzenia, siły spokoju i mentalnego wsparcia… Tyle widział, przeżył najgorsze, więc kiedy nadchodzą trudne chwile, może warto powspominać życie Henryka Bulczyńskiego i uświadomić sobie, że to jeszcze nie dramat, że może nam się uda… i wyjdzie słońce!
Opracowała: Dorota Łańcucka, Kujawsko- Pomorskie Centrum Edukacji Nauczycieli we Włocławku
Źródła:
Kostecka D., Maliszewo dawniej i dziś, WN Scholar, Warszawa 2010
Krajewski M., Kujawy Wschodnie i Ziemia Dobrzyńska w latach okupacji hitlerowskiej (1939- 1945), Włocławek 2002
fot. główna: Henryk Bulczyński ze swoimi uczniami w maliszewskiej szkole