22 maj Kolory i kształty
Rozmowa z Justyną Rebelką-Czapiewską, artystką malarką, nauczycielką plastyki i historii sztuki
w I Liceum Ogólnokształcącym w Toruniu
Szkoła, w której Pani uczy jako jedna z niewielu posiada klasę artystyczno-kulturalną, pani uczniowie studiują sztuki piękne, i to nie tylko w Toruniu. Czego potrzeba, żeby obudzić w młodych ludziach tego rodzaju zainteresowania i wrażliwość?
Myślę, że tak jak w każdej dziedzinie, aby osiągnąć sukces potrzeba zaangażowania i pasji. Jeśli chodzi o moją pracę w liceum to dochodzi jeszcze jeden ważny element, czyli potencjał wychowanków. Ci, którzy po ukończeniu naszego liceum studiują potem na kierunkach związanych ze sztukami wizualnymi, często już przychodząc do szkoły, interesują się sztuką, albo wręcz kochają sztukę. W większości są to talenty jeszcze nierozwinięte, ale ten potencjał się wyczuwa już na pierwszych zajęciach. Moim zadaniem jest to rozpoznać, pomóc w rozwoju, rozbudzić ciekawość i jakoś ukierunkować.
Oczywiście, do klas artystycznych trafia też pewna część osób przypadkowych, a nawet pozbawionych talentu, co też wyczuwa się od początku i wtedy jest pod górkę. Bo talentu nie da się nauczyć, to dar, który się dostało lub nie. Pozostaje zmienić klasę lub [dalej] próbować, aby może potem doceniać i odkrywać sztukę – jako odbiorca. Z tym jest pewien problem, bo ze względu na szkołę, jej tryb ogólnokształcący, nie mamy selekcji i może tu trafić każdy, kto spełnia warunki punktowe i ma potrzebę trafienia do klasy o tym profilu. Wielu, zauważając, że czeka ich praca twórcza na serio, rozsądnie rezygnuje po kilku zajęciach. Więcej niż połowa uczniów klas artystycznych to ludzie, którzy w różny sposób, poprzez twórczość albo pracę w instytucjach, będą potencjalnie zajmować się sztuką – tą szeroko pojętą. Wielu [naszych] absolwentów to dziś profesjonalni artyści, znani w środowisku.
Klasy o profilu kulturowo-artystycznym są integralnie związane z Jedynką od ponad 20 lat. Powstały dzięki zaangażowaniu i pasji artysty plastyka Jerzego Czapiewskiego, a także życzliwej przychylności ówczesnej pani dyrektor Anny Lachowicz, która, jako nauczyciel humanista, zauważyła potencjał [tego przedsięwzięcia]. Pamiętam to, śledziłam i kibicowałam, byłam częstym gościem w pracowni licealnej męża. Właśnie talenty plastyczne to było coś, co wyróżniało się w szkole. Choć i muzyka była zawsze gdzieś obok, ale w tym wypadku młodzież uzupełniała zwykle swoją edukację pod okiem pedagogów Szkoły Muzycznej w Toruniu. Są też tradycje teatralne, nad którymi pieczę sprawują nauczyciele poloniści. Natomiast klasy z przedmiotem plastyka w pewnym sensie wypełniły lukę edukacyjną, wynikającą z braku liceum plastycznego w naszym mieście. Przez następne lata i dziś również, dzięki obecnej dyrekcji, jest to kontynuowane.
Ze względu na chorobę męża i dzięki doświadczeniu zawodowemu przejęłam opiekę nad tymi klasami i z niewielkimi modyfikacjami dalej je prowadzę. Edukacją plastyczną zajmuję się od ponad 25 lat i, muszę przyznać, zawsze z wymiernymi sukcesami. [Liczbę] konkursów plastycznych wygrywanych przez moich wychowanków trudno mi oszacować, ale było tego naprawdę mnóstwo. Przejście do liceum było naturalnym etapem mojej drogi zawodowej. Myślę też, że istotnym jest fakt, że od ukończenia studiów jestem aktywnym plastykiem, pracującym twórczo, wystawiającym swoje prace. To na pewno zbliża z wychowankami, czyni mnie bardziej wiarygodnym nauczycielem. Zresztą nie wyobrażam sobie, aby mogło być inaczej. Sztuka jest moją pasją również jako odbiorcy i myślę, że to ma zasadnicze znaczenie. (…)
Prace plastyczne Pani uczniów były z okazji jubileuszu szkoły prezentowane w Galerii i Ośrodku Plastycznej Twórczości Dziecka. Jak podsumowałaby pani te dzieła i całą wystawę jako plastyczka, malarka, de facto starsza koleżanka tych młodych artystów?
Wystawa w GiOPTD to rodzaj podsumowania mojej pięcioletniej pracy w I LO. No i zbiegła się ze wspaniałym jubileuszem 450-lecia istnienia szkoły. Zależało mi, żeby pokazać efekty codziennej pracy twórczej młodzieży na zajęciach lekcyjnych i pozalekcyjnych. Prezentowane były malarskie i rysunkowe studia z natury – postaci, martwych natur, grafika warsztatowa bazująca na tradycyjnej tematyce pejzażu czy portretu. Pokazaliśmy też sporo prac z wyobraźni, wynikających w dużym stopniu z inwencji twórczej młodzieży – projekty ilustracji, kompozycje abstrakcyjne. Były też efekty poszukiwań w dziedzinie fotografii – bardzo ciekawe. Cała wystawa pokazała, że w żadnej z tych licznych dziedzin młodzież nie zawodzi – zarówno jeśli chodzi o umiejętności warsztatowe, jak i kreatywność czy wrażliwość. Byliśmy dumni z tej wystawy. Autorzy wielu prac to już dziś studenci wyższych uczelni artystycznych, ale były też prace, które dosłownie dopiero co zostały zdjęte ze sztalug. To, co zaprezentowaliśmy, można uznać za wizytówkę tych klas.
Trochę smuci fakt, że nie zawsze jest to doceniane. W obliczu zbliżającej się reformy i planowanego wydłużenia toku nauczania w liceach, co przyczyni się do zwiększenia liczby uczniów, bierze się pod uwagę zmiany i możliwość redukcji, czy nawet likwidacji profilu kulturowo-artystycznego. Byłoby to wielką szkodą dla młodzieży, nielicznej może, ale często wyjątkowej. Także z powodu całej bazy, jaka powstała, aby realizować zadania dydaktyczno-wychowawcze w tym profilu: powstały dwie pracownie (jedna ze sztalugami, druga z prasami graficznymi), mamy też małą galerię, w której odbywają się dość regularnie wystawy prac uczniowskich i prac zaproszonych profesjonalnych twórców.
Czego pani sama szuka w sztuce?
Sztuka to dziedzina, która towarzyszyła mi od dziecka. Pochodzę (ze strony ojca) z rodziny o tradycjach artystycznych, plastycznych. [Kilkoro członków rodziny] profesjonalnie na co dzień zajmuje się sztukami wizualnymi. Nie wyobrażam sobie życia bez sztuki. Moja praca pedagogiczna wpisuje się w to, choć przyznaję, że ze względu na nią ostatnio niewiele czasu pozostaje mi na twórczość własną i trochę ubolewam nad tym. Wykorzystuję każdą wolną chwilę, aby pójść do pracowni i malować.
Mogę powiedzieć, że od lat interesują mnie twórczo te same sprawy, drążę te same zagadnienia – a mianowicie symboliczne znaczenie koloru i kształtu. Ważne są dla mnie ciekawe kompozycje, forma jest najważniejsza. Rzeczywiście są w moim malarstwie, choć chyba bardziej w rysunku, elementy surrealizmu, który jako kierunek w sztuce zawsze był mi bliski, ale jest też sporo abstrakcji. Moje prace to osobista opowieść o świecie, kosmosie i naszym, moim, w nim miejscu. Nie interesuje mnie, jako temat pracy twórczej, codzienność. Wybiegam myślami poza nią, malując, zadaję sobie ważne egzystencjalne pytania. Moje obrazy i rysunki to takie filozofowanie na własny użytek. I właśnie nad takimi, obrazem i rysunkami, teraz pracuję.
Fot. Łukasz Piecyk dla UMWKP
Źródło: www.kujawsko-pomorskie.pl